Chwycić za serce

dnia

[RELACJA Kasi Rudzkiej]

Kojarzycie zabawnie wysoki głos, który można uzyskać po „prowizorycznej inhalacji” helem z latających balonów? To bardzo niebezpieczne! A przynajmniej wiadomość z taką informacją rozesłał wicedyrektor mojej szkoły, Concord College, do wszystkich uczniów w walentynkowy wieczór. Okazało się, że to wszystko moja wina…

Dwa tygodnie przed szeroko skomercjalizowanym dniem 14 lutego zadałam sobie pytanie jak można wykorzystać tę datę, aby zrobić coś pożytecznego dla innych. Dowiedziałam się o szeroko działającej w Wielkiej Brytanii British Heart Foundation, która wspiera osoby z chorobami serca (cóż, wykluczając ich złamania).

Zebrałam blisko dwieście zamówień, a balony w walentynkowy poranek czekały w klasach na uczniów.

Początkowo połączenie zwężenia zastawki aortalnej i walentynek bynajmniej nie brzmiało zachęcająco – no, może jedynie dla naszych biol-chemów (2Lb, pozdrawiam!). Jednak co z połączeniem latających balonów z helem w kształcie serca, które można wysłać sekretną pocztą do swojej połówki, przyjaciół czy najprzystojniejszego nauczyciela, kiedy dochód z ich sprzedaży przeznaczymy właśnie na British Heart Foundation?

Tak też się stało! Zebrałam blisko dwieście zamówień, a balony w walentynkowy poranek czekały w klasach na uczniów. Będąc precyzyjnym, czekały na sufitach, a każdy musiał odnaleźć swój w gąszczu zwisających wstążek z imiennymi karteczkami.

Widok dziesiątek latających balonów poprzyczepianych w najróżniejszych miejscach w szkole – poczynając od biurka dyrektora na szkielecie ludzkim w sali biologicznej kończąc – był naprawdę optymistyczny.

Balony udało nam się uzyskać za darmo, dzięki czemu cały dochód mogliśmy przekazać do fundacji. Starając się o to, wysłałam dziesiątki maili, a dostałam dwie odpowiedzi – w tym jedną pozytywną. Jednak udało się! A właściciel sklepu, który nam pomógł w przeszłości osobiście otrzymał pomoc z British Heart Foundation…

Poprzez tę sercową sprawę chciałam Wam dzisiaj tylko powiedzieć – jeśli macie jakikolwiek pomysł, odważcie się go zrealizować! Spróbujcie, popytajcie, myślcie zbyt pozytywnie jak na dzisiejsze standardy. Możecie tylko zyskać – a wraz z wami chociażby osoby nieuleczalnie chore.

A wszyscy dobrze wiemy, że Trójka jest świetnym inkubatorem pozytywnego sprytu!

PS Jeden z nauczycieli z fantastycznym dystansem do siebie, który w przeszłości był sztangistą (więc uwierzcie, nie byle jaka postura!) spytał, ile balonów potrzeba, aby unieść go nad ziemię…

Mała-wielka rzecz, która cieszy!

Kasia Rudzka – w ubiegłym roku uczennica klasy biologiczno-chemicznej w Trójce, teraz na dwuletnim stypendium w Concord College 

Tekst po raz pierwszy wydrukowany w wydaniu 2 #magazynutrójki.

Fot.: Prywatne archiwum autora

Dodaj komentarz